Sytuacja.
Z dużą drogą łączy się mniejsza. Taki wjazd jak na autostradę. Po prawej stronie pojawia się dodatkowy pas ruchu dla włączających się do ruchu.
Z uliczki wyłania się samochód pragnący zostać uczestnikiem większej, lepszej a może nawet szybszej drogi. Nieśmiało się przesuwa wzdłuż swojego pasa ruchu. Dla ubarwienia nazwijmy go Kowalskim, jak kto woli.
Duża droga jest mało obciążona. Ot kilka samochodów. Jednym z tych samochodów, prawym pasem (bo duża droga, jak to duża droga ma dwa pasy ruchu w każdą stronę – a kto dużej zabroni) jedzie sobie drugi kierowca. Dla dramatyzmu sytuacji i łatwości myślenia nazwijmy ją (no bo to ona dla równowagi) Malinowską.
Malinowska, widząc nieśmiałego Kowalskiego, który wychynął z dróżki-maluszki, oraz widząc, że ma dość dużo miejsca dookoła, robi prosty manewr. Zmienia pas na lewy, oddać rozpędzającemu się Kowalskiemu prawy pas do jego dyspozycji.
Lubię to, co zrobiła pani Malinowska. Do dla mnie jest jeden z mierników odróżniających kierowców od posiadaczy uprawnień. Świadomość całej sytuacji, współodpowiedzialność za ruch, życzliwość i uprzejmość.
Takie detale pokazują bardzo wiele.