Myśli nieuczesane

Miesiąc: styczeń 2015

Afera Owsiaka i MatkaKurka

Ostatnio przetoczyły się wielkie afery związane z tym jak wiem jakie kobieta świąteczny pomocy działa czy jest finansowo czysta. Powodem zamieszania do artykułu O działalności Owsiaka napisany przez blogera Matkę Kurkę. Cała Afera podzieliła ludzi na zwolenników i przeciwników którzy przerzucali się argumentami mającymi niezbicie udowodnić rację. Sam wdałem się w kilka polemik które niestety bardzo szybko dryfowały z merytorycznych argumentów runku tych wyjazdów.

Mało kto natomiast przeczytał rzeczony tekst Matki Kurki, treść pozwu oraz uzasadnienie wyroku sądu. Ci którzy to zrobili Są bliżsi zrozumienia o co tak naprawdę toczy się cała awantura.

Moim zdaniem jest to burza w szklance wody. Tak naprawdę Poszło bardziej o osobiste ambicje urażoną dumę i próbę obustronnego nagłaśnia całej sytuacji. Bo Matka Kurka w swoim artykule pisze że Owsiak nie robi niczego nielegalnego. Zadaje natomiast szereg pytań które w mojej opinii mają oczernić motywację Owsiak.

Owsiakowi puściły nerwy i panowie się nawyzywali. Skończyło się w sądzie. Nie była to jednak sprawa karna o nadużycia lecz zwykły pozew o obrazę. Sąd oczywiście pozew Owsiaka większości odrzucił. Owsiak nie został w poście obrażone jednak zostało pokazane w jaki sposób funkcjonuje cała machina tworzona przez Owsiaka, jak przebiegają przepływy finansowe pomiędzy poszczególnymi podmiotami. To nie obraza tylko fakty.

Kłopotem dla Owsiaka może być to że dużo ludzi jest przekonana żeby działalność charytatywna winna być wykonywana bez pobierania jakichkolwiek wynagrodzeń a przynajmniej na takim stereotypie żeruje Matka Kurka.

Dla mnie działalność charytatywna może być wynagradzana. Jeśli ktoś poświęcił kilkanaście lat swojego życia na organizowanie akcji charytatywnych i ma efekty takie jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, może być na za to wynagradzany. Ważna jest efektywność gospodarowania środkami, czyli jaki procent wpłat jest przeznaczony na prawdziwą pomoc a ile na koszty administracyjne. I z tego należy rozliczać Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy nie z tego ile pieniędzy zarobił Owsiak czy jego żona za prowadzenie akcji.

Zresztą każdy kto organizował imprezę na skalę większą niż 10 osób wie ile czasu to zajmuje. Oczekiwanie od ludzi pracy bez wynagrodzenia dopiero jest nie moralne. Za dobrze wykonywaną pracę każdy powinien być wynagrodzony sposób godny.

I oto właśnie toczy się chyba cała Awantura. Czy ktoś kto od kilkunastu lat zbiera ogromne pieniądze w ramach akcji charytatywnej na prawo robić to za pensje czy powinien być święty i robić to całkowicie bez wynagrodzenia.

Moja osobista opinia: Owsiak robi wspaniałą robotę jeśli postanowili się temu poświęcić w 100% powinien grać za to normalne wynagrodzenie jako prezes. Dla mnie liczą się efekty.

A o co naprawdę chodzi w całej nagonce (bo chyba nikt nie wierzy, że chodzi o sprawozdania finansowe) – zostawiam do interpretacji Wam.

Ich heisse CHF. Nie chcę pomocy rządu.

Tak. Mam kredyt denominowany we franku. Zaciągnąłem go w 2007, kiedy kurs był (z dzisiejszej perspektywy) niski a oprocenyowanie atrakcyjne.
Przez wiele lat spłacałem swój kredyt z uśmiechem na ustach, licząc sporą różnicę między moim kredytem a analigicznym kredytem w złotówkach.
W 2015 bank Szwajcarski przestał ratować walutę i uwolnił kurs. W ten sposób kurs franka poszybował w górę osiągając dwukrotność kursu według którego zaciągałem kredyt.
Brzmi jak katastrofa? Być może. Jednak nią nie jest.
Żeby nie rozwalić gospodarki, bank Szwajcarski postanowił obniżyć stopy kredytów bankowych do minus 0,75 procent. To znaczy, że będzie dopłacał tym, którzy pożyczą od niego pieniądze. Mi nikt nie będzie dopłacał do mojego kredytu, ale obniży mi się oprocentowanie. Efekt – prawie nie odczuję wzrostu kursu waluty. Magia naczyń połączonych w gospodarce.
Ale dziennikarze nie mogli sobie odpuścić takiej szansy na sensację. Okazuje się, że podobno frankowcy oczekują od rządu pomocy w spłacie swoich zobowiązań. Oczywiście natychmiast rodzi się bunt złotówkowców mówiących o tym, że nie będą płacić za gamoni, co nie potrafią czytać. Jest njus, czytelnictwo idzie w górę.
Jako posiadacz kredytu we frankach chcę oświadczyć, że nie oczekuję od rządu żadnej pomocy w spłacie moich zobowiązań. Jestem dorosłym mężczyzną i sam reguluję swoje długi. Wiem jednocześnie, jak się kończą doraźne interwencje rządu (na przykład pamiętam manewr z OFE).
Może pomocy od rządu chcą ci, którzy zawsze chcą pomocy od rządu (skoro rząd nam zesłał powódź, to niech teraz pomaga).
Ja od państwa mogę w tej sytuacji oczekiwać jednego. Jeśli mój bank przyjdzie do mnie i powie, że nie obniży mi oprocentowania, pomimo umowy, bo jednak potrzebuje mojej kasy na dywidendy dla właścicieli, odpowiedni organ przyjdzie, walnie pięścią i powie tybalnym głosem: „Umowa to umowa!”. Ale tego oczekuję zawsze. Niezależnie od kursu franka.

© 2024 Boczi

Theme by Anders NorenUp ↑